czwartek, 26 czerwca 2014

Polska jako kraj wschodzących „biznesów”

Zastosowany przeze mnie cudzysłów w tytule nie jest kwestią przypadku. Nie chodzi mi bowiem o biznesmenów, których znamy z rankingu najbogatszych Polaków, ale o drobne inicjatywy gospodarcze, które podejmowaliśmy i nadal to robimy. Przed 1989 biznes kojarzony był głównie z odległym ustrojem kapitalistycznym. Prywatna inicjatywa gospodarcza powszechnie była postrzegana jak wszelkiego rodzaju cwaniactwo, naginanie obowiązujących przepisów i uchylanie się od normalnej pracy na rzecz socjalistycznej ojczyzny…
Transformacja ustrojowa zmieniła oblicze biznesu. Przede wszystkim okazało się, że prowadzenie działalności gospodarczej nie jest żadnym przywilejem. Wymaga natomiast operatywności, pracowitości i wytrwałości w dążeniu do celów. Ponieważ tych cech Polakom nie brakuje, wiele osób stwierdziło, że jest to ich życiowa szansa. Czasy były niezwykle ciekawe i sprzyjające szybkiemu bogaceniu się. Wystarczy wspomnieć, że nie istniała ochrona praw autorskich, handlować można było praktycznie wszystkim i wszędzie, a rynek przypominał nienasyconą studnię bez dna.
W pierwszej połowie lat 90. powstało wiele firm, które znakomicie radzą sobie na rynku do dzisiaj. Można by jednak mnożyć również i przykłady spektakularnych upadków lokalnych krezusów i roztrwaniania szybko zdobytych fortun. Problemem stało się więc nie tylko zarabianie wielkich pieniędzy – zresztą znacznie łatwiejsze niż obecnie – ale i optymalne zarządzanie własnymi zasobami. Jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać okazałe wille lokalnych biznesmenów. Na polskich ulicach pojawiało się coraz więcej samochodów z najdroższego segmentu. Niektórzy przedsiębiorcy dysponowali już nie tylko własnymi limuzynami, ale i samolotami czy śmigłowcami. Istniało jednak niedoszacowanie znaczenia inwestowania w rozwój firmy. Pokaźne majątki były marnotrawione poprzez ich „przejadanie”. Chęć posiadania luksusowych dóbr stała się silniejsza od zdrowego rozsądku. Warto też wspomnieć, że początkujący biznesmeni, jeśli decydowali się na nowe inwestycje, często działali w ciemno, ufając jedynie swojej intuicji. Niestety, nie zawsze była to droga do finansowego sukcesu.
Jako ciekawostkę można odnotować fakt, że sporo osób z aktualnej listy najbogatszych Polaków jeszcze w latach 90. żyło nad wyraz skromnie. Jeden z szefów trójmiejskiego giganta odzieżowego, LPP, którego majątek obecnie jest szacowany na ponad 3 mld zł, mieszkał wówczas w bloku, jeżdżąc starym volkswagenem, choć już wtedy stać go było na limuzynę i willę z basenem. Takich przykładów jest więcej. Na pewno opłacało się inwestowanie w nowe technologie. Istotna była również znajomość najnowszych trendów na rynku. Prezesi LPP to niejedyny przykład pragmatycznego podejścia do zarabiania pieniędzy i perspektywicznego inwestowania.
Chociaż powinniśmy uczyć się na błędach, często po prostu nie zwracamy na nie uwagi. Obecnie również zdarzają się przedsiębiorcy, którzy lokują zarobione pieniądze przede wszystkim we własny majątek, by za jakiś czas ogłosić upadłość prowadzonej przez siebie firmy. Współczesny rynek jest już znacznie mniej pobłażliwy wobec takich błędów. Jedynie klarowna strategia prowadzenia firmy, inwestowanie w jej rozwój i pracowników, mogą zapewnić sukces. Oczywiście nie ma gotowej recepty na powodzenie, ale „przejadanie” zysków może wróżyć rychłą klęskę.
Perspektywiczne myślenie i rozwaga w sferze finansów powinny być domeną każdego, nie tylko przedsiębiorców. Nierozsądne zaciągnięcie pożyczki, choćby nawet i niewielkiej, może mieć poważne skutki, jeśli wcześniej nie przeprowadzimy kalkulacji albo przynajmniej nie zapoznamy się z ofertą danego banku. Obecnie nie jest to trudne. Wystarczy wejść online na wybraną stronę, taką jak www.feningi.pl, aby zasięgnąć pełnej informacji. To nic nie kosztuje, a może dać nam cenne rozeznanie, którym powinniśmy się kierować w podejmowaniu decyzji.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz